Strona:William Shakespeare - Makbet tłum. Kasprowicz.djvu/58

Ta strona została przepisana.
56[265—288]
WILLIAM SHAKESPEARE

Witam serdecznie.
PANOWIE:Dziękujemy waszej
Królewskiej mości.
MAKBET:Usiądziemy w waszem
Cnem towarzystwie, by uniżonego
Grać gospodarza.
Zaś gospodyni nasza niech królewskie
Zajmuje miejsce, a w stosownej chwili
O powitanie zwrócimy się do niej.
LADY MAKBET:
Oświadcz, małżonku, wszystkim przyjaciołom
Je w mem imieniu, moje bowiem serce
Mówi, że miłe są widziani.
MAKBET:Patrzaj:
Odwzajemniają ci się swojem sercem.
Obie już strony pełne, ja usiądę
Tutaj w pośrodku.

(PIERWSZY MORDERCA ukazuje się w drzwiach)

A bądźcieże hojni
W swej wesołości. Zaraz wokół stołu
Wypijem miarkę...
(do pierwszego mordercy) Krew na twojej twarzy...
PIERWSZY MORDERCA: Krew Banka.
MAKBET:Wolę ją zewnątrz u ciebie,
Niżeli wewnątrz u niego. A zatem
Już odprawiony?
PIERWSZY MORDERCA: Przerżnięto mu gardło.
Ja to zrobiłem dla niego!
MAKBET:Najlepszy
Jesteś z rzezaków. Lecz i ten jest dobry,
Który to samo uczynił Flensowi.
Jeżeli ty to sprawiłeś, to jesteś
Nieporównany.
PIERWSZY MORDERCA: Najjaśniejszy panie,
Flens się nam wymknął.