Strona:William Shakespeare - Makbet tłum. Kasprowicz.djvu/72

Ta strona została przepisana.
70[76—98]
WILLIAM SHAKESPEARE

PIERWSZA CZAROWNICA:
Krew maciory, która zjadła
Swe prosięta, strugę sadła,
Co z katowskich ściekła pali,
Gdzie morderców nabijali —
Wlać do ognia!
WSZYSTKIE: Wielcy, mali,
Obyście się pokazali!

(grzmot — ukazuje się zjawisko w szyszaku)

MAKBET: Mówże, nieznana potęgo!...
PIERWSZA CZAROWNICA:Wie dobrze,
Co się w twoich myślach chowa;
Niech przemówi, ty ni słowa!
ZJAWISKO: O ty, Makbecie! Makbecie! Makbecie!
Strzeż się Makdufa, strzeż się tana Fajfu!
Puść mnie! Dość na tem!

(znika)

MAKBET:Kimkolwiek ty jesteś,
Dzięki za twoje przestrogi! Trafiłeś
W sam rdzeń mych obaw; ale jeszcze słówko...
PIERWSZA CZAROWNICA:
Nie lubi słuchać rozkazów. Jest drugi,
A potężniejszy ten, niżeli pierwszy.

(grzmot — ukazuje się zakrwawione dziecko)

ZJAWISKO:
O ty, Makbecie! Makbecie! Makbecie!
MAKBET: Nawet i trzema słuchałbym uszami,
Jeżelibym je posiadał!
ZJAWISKO: Bądź krwawy,
Mężny, stanowczy; szydź z potęgi ludzi,
Bo z urodzonych z niewiasty nie wzbudzi
Nikt w sobie siły, aby zmóc Makbeta.

(znika)