Strona:William Shakespeare - Sonety.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.
CLIV.

Pewnego razu zasnął bożek mały
Z swoją płomienną pochodnią u boku:
Nadbiegły nimfy, które ślubowały
Czystość, i oto najpiękniejsza z tłoku
Tych pięknych dziewic, wyciągnie mu z dłoni
Żagiew, od której świat się wokrąg pali —
Wódz żądz gorących pozostał bez broni!
A nimfa, ogień zanurzywszy w fali,
Wraz ją rozgrzewa i w kąpiele zmienia,
Uzdrawiające zimny zdrój: Przez wieki
Zdążają k’niemu chore pokolenia,
Lecz ja tam darmo poszedłem po leki,
Bo miłość wodę do waru pobudzi,
Ale miłości woda nie ostudzi.





[1]

  1. Sonet CXXV i następny oraz trzynasty wiersz sonetu CXLIII polega na grze wyrazów: will (wola) i Will (zdrobniałość imienia William). Gry tej w języku polskim oddać nie podobna.