Następnie wzrok chłopięcia przeniósł się na puzderko, wysadzone drogiemi kamieniami, wśród których w świetle ogniska połyskiwał duży rubin; chłopiec zapytał znowu:
— Czemu brat Piotr wprawił duży rubin w ściankę puzderka?
— Rubin jest godłem miłości Bożej.
— Czemu rubin jest godłem miłości Bożej?
— Ponieważ jest czerwony, jak ogień, a ogień spala wszystko, a tam gdzie nic niema, jam jest Bóg.
Dziecko umilkło i popadło w zadumę, lecz nagle powstało i rzekło:
— Ktoś jest za drzwiami.
— Nie, — odrzekł braciszek. — To jeno wilki; słyszałem, że od pewnego czasu już się włóczą wszędy wokoło i rozgrzebują śnieg. Stały się bardzo zajadłe, ponieważ zima wypędza je z gór. Zeszłej nocy wtargnęły do owczarni i uprowadziły wiele owiec; o ile nie będziemy się mieć na baczności, pożrą i nas wszystkich.
— Nie, to kroki ludzkie, boć ciężko dudnią... ale słychać i stąpania wilków.
Ledwo tych słów domówił, aż tu ktoś zakołatał potrzykroć, ale niezbyt głośno.
— Pójdę odewrzeć, bo on tam pewnikiem bardzo uziąbł!
Strona:William Yeats-Opowiadania.djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.
146