Strona:William Yeats-Opowiadania.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.

symbolem już w lirycznych wierszach młodzieńczych („The Rose of Peace“, „The Rose of the World“, „The Rose of Battle“), a nie zapomniał o nim i w wierszach późniejszych („The Lover tells of the Rose in His Heart“). Ale książka niniejsza jest wprost przepojona zapachem i barwami tego czarującego kwiatu. Istne kwiaty poezji sypie Yeats w tych opowieściach: odurza nas niemi w „Rosa Alchemica“, olśniewa w powieści o rycerzu z Palestyny, zasypuje w „Widzeniu Hanrahana“... aż nam się zdaje, ie spoczywamy w śnie błogim, przysypani kwieciem, jak ów starzec ze „Śródwiośnia“...
Kwiaty dzikiej róży Hanrahan Rudy zanosił tylko Marji Lavelle, a potem już nikomu; poezje swoje jednak niósł wszystkim, nadewszystko męczeńskiej ojczyźnie. Jest w tym zbiorku pieśń, którą Yeats gdzieindziej zatytułował: „Red Hanrahan’s Song about Ireland“ — śpiewem o Irlandji — mimo, że mowa w niej tylko o Kasieńce, córce Hoolihana; nam, Polakom, przychodzi na myśl owa „kuzynka“, o której chorobie tragedję pisał Słowacki, i owa „mocarka, pani najmiłościwsza“, którą wspomina Żeromski w ostatniej swej powieści... Nad pieśnią tą płakała Małgorzata Rooney, płakali ślepi żebracy i prostacze pospólstwo — i tłumaczowi też łza w oku się kręciła, gdy pieśń tę czytał w oryginale; jeżeli zdoła ona wzruszyć choć jednego z polskich czytel-

XVIII