ników, będzie to probierzem choćby względnej wartości przekładu.
„Rudego Hanrahana“ rok temu przełożył Miriam; komu wpadł w rękę jego przekład, będzie zdumiony różnicami, jakie zachodzą między jego tłumaczeniem i mojem — nazwiska, sposób opowiadania, ba treść, są zgoła odmienne, często wspólny pozostaje tylko... nagłówek. Wynikło to sląd, że Przesmycki posługiwał się pierwszem wydaniem z r. 1897, ja zaś ostatniem z r. 1923, opartem na przerobionem i jedynie przez autora uznanem wydaniu z r. 1908. Wspominałem już o tem jego zamiłowaniu do przeróbek, któremu nie oparło się bodaj żadne z jego dzieł; w tym wypadku, jeżeli chodzi o powód, podaje go Yeats w dedykacji „Hanrahana“, zwróconej do Lady Gregory. Zgodnie z zawartemi tam intencjami autora wprowadziłem tu i owdzie w tłumaczeniu wyrazy gwarowe, przeważnie brane z mowy mych okolic rodzinnych, niegdyś opactwa tynieckiego; miałem żywo w pamięci owe zwaliska, gdym pisał o „abbeys“ irlandzkich, i wspominałem sobie ludzi tamtejszych, wśród których znałem w dzieciństwie „some likeness“ Hanrahana Rudego i Winny Byrne.
Również w myśl intencji autora nie spolszczałem wyrazów celtyckich, które wśród przecudnie rzeźbionej angielszczyzny oryginału błyszczą krwawym
Strona:William Yeats-Opowiadania.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.