Strona:William Yeats-Opowiadania.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.

dzisz. Proszę cię przeto, byś przybył do tej, którą zdradziecko pozbawiłeś spokoju.
Dermott, syn Dermotta.
Costello rzucił na ziemię sierp i wyprawił jednego z chłopców po Duallacha, który w jego myślach splótł się nierozerwalnie z Ooną, sam zaś własnoręcznie osiodłał własnego rumaka i szkapkę Duallacha.
Gdy dojeżdżali do domu Dermotta, był już przedwieczerz; w dole pod nimi leżała Lough Gara, modra, zwierciadlana i opustoszała, a choć już w pewnej odległości byli spostrzegli ciemne postaci, krzątające się koło drzwi, to jednak dom wyglądał na niemniej opustoszały jak Lough. Drzwi były nawpół otwarte; Costello zapukał do nich raz i drugi, aż z trawy zerwał się rój rybitw i z wrzawą zaczął krążyć nad jego głową. Atoli nikt nie dawał odpowiedzi.
— Nikogo niema w domu, — rzekł Duallach, — bo Dermott z Owczego jest zbyt hardy, by witać u siebie Costella Hardego.
To rzekłszy, jednem pchnięciem rozwarł drzwi, poprzez które ujrzeli obszarpaną, brudną, stareńką kobietę, która siedziała na posadzce, opierając się o ścianę. Costello poznał, że była to Brygida Delaney, głuchoniema żebraczka. Ujrzawszy go, powstała i dała mu znak, by szedł

171