Strona:William Yeats-Opowiadania.djvu/199

Ta strona została uwierzytelniona.

Costello powstał z nad grobu, nie rozumiejąc nic, jak tylko, że rozgniewał swą miłą i że ona kazała mu odejść. Pobrnął w jezioro i zaczął płynąć. Płynął i płynął przed siebie, lecz członki miał nadto ociężałe, by mógł niemi pruć fale i utrzymywać się na powierzchni, a pozatem ciężył na nim gniew Winny. Przepłynąwszy niewielką przestrzeń, zatonął bez nijakiego borykania się ze śmiercią, jak człek, co zapada w sen... i śni.

Nazajutrz ubogi rybak znalazł go pomiędzy rokiciną pobrzeżną, leżącego na białym piasku jeziernym z rękoma rozpostartemi jak na krzyżu, i wziął go do własnej chatki. Płakali nad nim sami jeno biedacy i zawodzili pieśni-żalnice; a gdy nadszedł czas, pochowali go w opactwie na Wyspie Świętej Trójcy, gdzie jeno strzaskany ołtarz oddzielał go od córki Dermotta, i zasadzili nad niemi dwa jesiony, które później splotły się ze sobą konarami, mieszając wzajem ze sobą swe drżące listeczki...

*



180