i Kasieńka, córka Hoolihana.
W czas jakiś potem Hanrahan powędrował na północ, najmując się często-gęsto do robót u gospodarzy, opowiadając baśnie i biorąc udział w śpiewankach podczas weselisk i odpustów. Rok zbiegł szybko, jak z bicza strzelił.
Dnia jednego zdarzyło się, że na drodze do Cooloney spotkał niejaką Małgorzatę Rooney, kobietę, którą znał był w Munsterze za dni młodych. W owym czasie nie cieszyła się dobrą sławą, tak iż wkońcu proboszcz wygnał ją z owej miejscowości. Poznał ją z chodu, z barwy oczu i ze zwyczajnego jej sposobu odgarniania ręką włosów lewą ręką na tył głowy. Dowiedział się od niej, że włóczyła się po okolicy, sprzedając śledzie i inne delikatesy, a obecnie wracała do Sligo, miejscowości w Burrough, gdzie mieszkała z drugą kobietą, Marją Gillis, której przeszłość miała wiele rysów wspólnych z nią samą. Powie-