Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/115

Ta strona została przepisana.
113
PAN RÓŻYCKI[1]

Snuło jezdnych się niemało
W noc po lesie całym,
A nadedniem zakipiało
W Kurowińcu małym.[2]
Przebiegł odgłos po czeredzie[3]:
Jak nasz hetman zwan? —
„Oczajdusza[4]! — bo powiedzie
Na tatarski tan!       8

Kędy góra — orłem wzleciem,
Wichrem step przebędziem,
Knieją wilkiem się pomieciem,
A wodą łabędziem.“[5]
— „Nuże, wiara, szeregami,
Na czoła, kto chwat!“
„Tu chwat każdy!“ — „To Bóg z nami!
A Moskal psu brat!“ —       16

Bujne kłosie ziemia roni
Bronami rozbita,
Toć i doli nam nie wzbroni
Pierś broną przeszyta.[6]

  1. PAN RÓŻYCKI. Karol Różycki, dowódca pułku Jazdy wołyńskiej, powszechnie znany i kochany dla cnót swych, prawdziwie naśladowania godnych. (Obj. poety).
  2. w. 4-5. Z szesnastego na siedmnasty maja 1831 r. zebrał kapitan Różycki powstańców wołyńskich w lasach Korowiniec małych, o mil cztery od Żytomierza, osadzonego działami i wojskiem. (Obj. poety).
  3. w. 5 czereda, gromada; etymologicznie = trzoda, z przemianą fonetyczną ruską.
  4. w. 7 Oczajdusza = przebiegły, krętacz.
  5. ww. 9-12: porównania są echem z Pułku Igora.
  6. ww. 17–20. Ukute i odostrzone zęby bronowe użyli powstańcy Wołyńscy miasto zwykłych grotów do lanc. (Obj. poety).