Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/147

Ta strona została przepisana.
145

„Gdzieście brata podzieli?“
„Zginął! — rzekli — zginął!“       12

A wtem znowu ktoś jedzie:
Dwóch ułanów czesze;
Jeden konie z nich wiedzie,
Drugi ognia krzesze.       16

Koń się szarpnął przed górką,
Zarżał, urwał wodze,
I poleciał po drodze,
Co wyskok, w podwórko.       20

„O, dla boga! dla boga! —
„Skąd-ze go to macie?
„Wsak to konik z Ozoga,
„Konik po mym bracie!       24

„Oj! sierotą juz chata,
„Kiedy on zabity:
„Gdzieześ podział mi brata,
„Koniu jabłkowity?“       28

A obadwa ułani
W podwórko przybyli,
I obadwa stroskani
Na dziewkę patrzyli:       32

„Zatrzymajcie go sobie!
„Nikt go wam nie bierze.
„Oj, wasz Jonek już w grobie!
„Tu jego szkaplerze.       36

„Jam je zabrał w szczerości,
„Bo legł od Moskala,
„A te nasze świętości
„Niech Moskal nie kala!       40