Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/153

Ta strona została przepisana.
141

Nie pomiatał sierotami,
Arab księży nie mordował...       44

MATKA

Ależ jakaż korzyść będzie
Stąd dla ciebie, Polsko biedna?
Wiecznie, wiecznie piosnka jedna,
Tylko dobrej krwi ubędzie.       48
Powróć, synu! do twej roli;
Nie to dziecię matce sprzyja,
Co ją kocha w dobrej doli,
Lecz co w biedzie jej nie mija.       52
Ja cię skryję w nasze bory,
Tam cię Moskal nie wyśledzi:
Codzień siostra cię odwiedzi
A co tydzień ksiądz Artory;       56
A ja sama, moje dziécie!
Przy mem sercu cię utulę,
Jeść przyniosę ci o świcie,
A co wieczór dam koszulę.       60

SYN

Co? i ja miałbym się chować
Przed Moskalem w puszczę ciemną?
Może i za grzech żałować
Przed tym, który drżał przedemną?       64
Żal ustąpić musi dumie,
Oczy krwawe łez nie ronią;
Ja kraj kocham tylko bronią,
Tylko śmiercią służyć umię!       68
Matko! matko, pomyśl sobie!
Gdybym słyszał twoje żale,
Gdybym widział, że Moskale
Jaką krzywdę robią tobie,       72
Gdybym słyszał na uboczu,
Jak moskiewska broń brzęknęła,