— „Niech wam przykro to nie będzie, |
- ↑ w. 6 Jan Samora, podoficer starszy 4 pułku P. L., w bitwach się bardzo odznaczał; a kto się u nas w czystem polu chwatem okazuje, serca ziomków ma za sobą. (Obj. poety).
Raczej zginąć, jak jarzmem się usromocić!“ — pomyśleli nasi. Ręce ich były gołe, lecz miłość Ojczyzny z ócz im patrzyła, a Wolność na wzniosłych czołach polskich była wykarbowana: uderzyli, i święta krew znów płynęła, nasamprzód pod Fischau, a później 11, 12 i 13 czerwca 1832 r. pod Lessen, Reden i Grudziądzem. Naczelników w głębokie turmy forteczne rzucono, żołnierzy odprowadzono gwałtem do Polski, a tych, którzy się złamać nie dali, skazano do ciężkich prac po twierdzach. Tak skończyła się ta krwawa katastrofa, tak zmazał żołnierz polski plamę złożenia broni, którą, ile czuł? niech każdy osądzi! (Obj. poety).