Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/173

Ta strona została przepisana.
171

Bo dzielnie na koniu tatarskim człek zwijał,
I wódkę z manierki kozackiej zapijał;
Na ostro kochano Ojczyznę, nie płazem;       60
Broń tylko składano z żywotem zarazem.

Pamiętam jak dzisiaj: ot, w naszych tu górach,
Staliśmy za Sanem puławskim obozem,
Moskale na Słonnem[1] pokryli się w dziurach,       64
Ja patrzę, aż jedzie ktoś ku nam wąwozem.
Był, panie, to szlachcic z pobliskiej dziedziny
Zsiadł z konia, i prosił hetmana na chrzciny.
Puławski go szczerze, jak brata, powitał,       68
„Cóż, synek? czy... dziewka?“ z uśmiechem zapytał.
— „Nadzieja Ojczyzny, syn, Mości Hetmanie!
Ksiądz czeka na kumy, na gościa śniadanie.“ —
„Więc służę, bo z bracią pokumać się godzi,       72
A mogę dom zacny nawiedzić bez szkody;
W obozie spokojnie, opadły z gór wody,
I, najmniej do jutra, nikt Sanu nie zbrodzi.“
I rzekł mi: „Czechowski! no, siadaj i Wasze!       76
A weźmiem go przy chrzcie na krzywe pałasze;[2]
To będzie tam z niego chłopaczek czej[3] dziarski,
Gdy do chrztu go trzymał Konfederat barski.“
I kazał dać konia: — a konia miał turka,       80
A szablę demeszkę[4], a człeka Mazurka.
Chce siadać, mosanie! a basza się zżyma:
Mazurek go głaszcze, i syka, i trzyma,
Lecz ani weź, panie! mój rumak się dąsa,       84
I skacze, i forka[5], i wierzga, i kąsa.


  1. w. 64 Słonne: pasmo gór sanockich, mające dosyć gęsto żupy solne, od których zdaje się nosić swe nazwisko, a które teraz po największej części przez Austrjaków zasypane. (Obj. poety).
  2. w. 77. Chrzciny odbywały się w dawnej Polsce po rycersku nieraz na skrzyżowanych pałaszach. Tak jeszcze był chrzczony w dworze ojcowskim M. Romanowski, bohater-poeta z r. 1863.
  3. w. 78 czej (z ruskiego) — może, nuż.
  4. w. 81 demeszka = szabla z damasceńską klingą.
  5. w. 85 forka = parska.