„Wie djabeł, co się to z tym koniem dziś święci!
Daj siwkę! bo jeszcze człek karku nakręci.“
A siwka tak samo. „To nie bez kozery[1]! 88
Daj wilczka!“ — a wilczek uklęknął na cztery.
Ja chciałem mu podać mojego stempaka[2];
Lecz rzekł mi: „Wolałbym twój kord, niż rumaka;
Bo kary, — a żaden Puławski z pradziada, 92
Bez szwanku na konia karego nie wsiada.“
I jakoś tam wkońcu już wilczka schwycili,
I wszyscyśmy społem działami[3] ruszyli.
Lecz jeszczem przepomniał: nim ruszył Puławski, 96
Nadjechał oboźny[4], a zwał się Czerkaski.
Pan hetman mu kiwnął: „Ja będę za borem, —
Jeżeli tu do was nie wrócę wieczorem
Rozumiesz?“ „Rozumiem.“ — „Miej Słonne na oku, 100
Pistolet na smyczy[5], a konia przy boku!“
I ruszył: a ruszać on umiał nieszpetnie;
Bo nieraz, jak panie! w ciasnocie się zetnie,
Nim jeszcze krew pluśnie, już on się wyślizgnał, 104
I znowu z szturmaka[6] pomiędzy nich bryzgnął.
O! wiele to mówić! — Dziś piszą i siedzą,
A jedni o drugich o milę nie wiedzą;
Lecz w on czas bez pisma na ludziach się znano. 108
A więc nas uczciwie i szczerze witano.
Nuż w kumy... ba, dalej afekta, śniadanie,
A były tam gładkie i panny i panie,
I człowiek był młody, i także nie z lodu, 112
Bo mówią: i djabeł był piękny zamłodu!