Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/18

Ta strona została przepisana.

malowniczością jego, podziwia niwy i łąki, lasy i wzgórza, wody jezior i rzek — ten potomek obcych przybyszów miał w sobie całą świeżość uczucia, dziewiczą wrażliwość na piękno przyrody i duszy polskiej; a to, co szło mimo oczu i uszu innych pieśniarzy, Polaków z dziada, pradziada, to jemu, synowi austrjackiego urzędnika, grało w duszy cudowną melodją. Stopami swemi przemierzył całą Rzeczpospolitą („Od Beskidów do Pomorza, z Litwy aż do Zaporoża całą Polskę znam...“) i rzekłbyś, że z każdym krokiem wędrowca wchodziła weń polskość do szpiku kości, do samej głębi duszy.
Proste są jego piosenki, niewymyślne słowa; dziwna gibkość wiersza, czerstwość i zdrowie biją z każdej niemal zwrotki. Rytmiczność Pieśni Janusza jest niezrównana, z przewagą rytmu tanecznego: mazura lub krakowiaka; pieśni te prawie proszą się same o muzykę; deklamować ich zwykłym głosem niesposób. Trafne użycie rymu męskiego, doskonałe zastosowanie jednozgłoskowych wyrazów i strof trocheicznych, nadało Pieśniom Janusza żołnierski ton obozowej pobudki (Grzmią pod Stoczkiem armaty; O ojczyźnie i o sławie nuci młodzież po Warszawie; — Hałas, tartas po Poznaniu — i w. in.)
Charakterystycznem znamieniem jego stylu poetyckiego jest przewaga wrażeń słuchu nad wrażeniami wzroku. Styl jego nie maluje, nawet nie rysuje, nie daje obrazów barwnych; natomiast nurza się cały w tonach, w melodji, w asonancjach; nawskróś jest dźwięczny. Stąd płyną wielkie zalety śpiewności wiersza; ujemnych jego stron możnaby się dopatrzyć w pewnem zaniedbaniu barwności. Może przyczyną był wzrok od dzieciństwa słaby; na jedno oko prawie nic nie widział, wiadomo zaś, że na starość ociemniał.