Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/21

Ta strona została przepisana.

W świecie pojęć, sympatyj i antypatyj drobnej szlachty obracał się Pol, jakby w nim wiek przeżył. I czy nie jest to znamiennem i pouczającem, że równocześnie prawie powstające, o rok wcześniejsze Pieśni Janusza, czerpią swe soki żywotne z tych samych ostoi polskości, z tych samych zaścianków i dworków, wśród których wzrastał Pan Tadeusz? Typy i sytuacje są i tu i tam łudząco podobne rodzinnych rysów podobieństwem, tym samym duchem, co wydał oba arcydzieła. Ks. Robak agituje wśród szlachty okolicznej i toruje drogi wojskom napoleońskim; ale i w Pieśniach Janusza

Nad brzegiem Niemna jest puszcza ciemna
A pośród puszczy klasztorek mały;
W nim co nocy zakonnicy
Leją kule przy gromnicy
Już miesiąc cały.

„Pewnie coś będzie“ — mówi lud wszędzie
Kiedy się krząta sam ksiądz Ambrozy,
Kiedy gniewem Bożym grozi,
A co nocy gdzieś wywozi
Ładowne wozy.

Nie darmo woził, nie darmo groził...
(Pożajście)

Możnaby dalej snuć analogje i wykazywać, jak Dziad z Korony u Janusza podobnie sprytnie w karczmie pobudza młódź litewską do czynu, jak ks. Robak w IV księdze Pana Tadeusza i podobnych używa argumentów; możnaby zestawić takim samym złotym humorem owiane typy szlachty z zaścianku Dobrzyńskiego z tą niedaleką