„Widzisz tę szablę? Dzielna, chociaż rdzawa; |
- ↑ Tymczasem.
- ↑ obdarzony.
- ↑ Szabla z tym napisem podała myśl napisania niniejszej powieści. (Obj. poety).
- ↑ Komtur, dostojnik krzyżacki. — Byczyna, głośna zwycięstwem Jana Zamoyskiego nad cesarzem Maksymilianem; „pod Wiedniem“ 1683 r. podczas odsieczy Jana Sobieskiego.
nęła. Pośród czasu[1] Bohun, zwyczajem Tatarów, z krzykiem wypadając z miasta, by bardziej strwożonych o życie wodza przerazić, zmusił naszych do ucieczki. Czarniecki uwieziony stamtąd, często mawiał swoim, iż nierównie boleśniejsze z rąk wytrącone zwycięstwa, niżli rana z tak ciężkiego postrzału. Wśród zatamowania dalszych czynności wojennych, długiego lęku o życie wodza, — najbieglejsi bowiem nawet lekarze niewiele tuszyli dobrego, — i wśród powszechnej trwogi zamyślającego już o powrocie wojska, Czarniecki, nie tak umiejętnością leczących, jako raczej wyrokiem Opatrzności do znakomitszych dzieł go przeznaczającej, przyszedł szczęśliwie do zdrowia, a blizna w twarzy, i blaszka, którą podniebienie postrzałem zepsute zatykał, aby mógł zrozumiale wymawiać, były na całe życie zabytkiem męstwa i znamieniem chwały. — W późniejszych utarczkach, dowódcy buntowników Stawiszczańskich, Daszko i Bulan, obaj pod wodzem Chmielnickim w sztuce wojennej wyćwiczeni, a przez Czarnieckiego na głowę zbici, przezwali tegoż dla oszpeconej twarzy „rabaja sobaka“. — Wielki ten, prawdziwie polski wódz, z duszą miłością Ojczyzny i wolności płonącą, już od przyrodzenia wszystkiemi przymiotami wielkiego bojownika udarzony[2], doskonalił je pracą i doświadczeniem od lat młodych, a dosługując się stopniowo najwyższych dostojeństw w Rzeczy-pospolitej, zastępował takową, krwią własną gromiąc bezecnych jej wrogów, i zostawił z siebie wzór, jakim być, jak róść, i jak bić.
Śmiało też Czarniecki odcinał zazdrośnym panom, zarzucającym mu, iż z prostego szlachcica przyszedł do najwyższej powagi w kraju, temi słowy: „Ja nie z soli, ani z roli, ale z tego — wskazując na bliznę w twarzy — co mię boli, urosłem. (Obj. poety).