Strona:Wincenty Rapacki - Król Husytów.djvu/123

Ta strona została przepisana.

— Jak kamień w wodę wpadł.
— A, jak myślicie, dlaczego ukradziono tę skrzynię?
— Skrzynia była piękna, bogato okuta w srebro, myślał, że tam znajdzie skarby.
— U biednego starca? Jeżelić mu się skarbów zachciało, toćby je znalazł gdzieindziej. — Inny tu był wabik, co go do tej skrzyni przynęcił. Mówił mi Żelazna Głowa, że wam czytywał swoją kronikę.
— Nietylko czytywał, ale spisywał to, com ja wiedział o sprawach kalumnij na nieboszczkę królowę.
— Aha! — -zakrzyknął książę. — I któż najczarniej wyszedł?
— A któżby, jak nie Ciołek.
— A więc tam jest skrzynia Żelaznej Głowy.
— Czyżby to być mogło?
— Powiadam.
— A, Panie! Przez wasze usta mówi Duch Święty. Jakaś jasność uderzyła teraz w moją głowę. Prawda, dziś już zapomniano o tem, co ten niegodziwy człowiek wygadywał i wypisywał, czerniąc pamięć nieboszczki... A dziś znów wrócił do łaski króla. Otóż to wszystko Żelazna Głowa ujął w słowa i chciał przekazać wiekom. Co za światło!