Korybut leczył się z ciężkiej rany zadanej w głowę.
Przymus siedzenia w domu ostudził trochę wrzącą krew młodzieńca. Począł się zastanawiać nad swojem położeniem. Czemże on jest właściwie? Namiestnikiem Witoldowym, a ten namiestnik niema ani władzy, ani siły. Dane mu instrukcye przez Witolda są ostrożne i wymijające, jak wszystko, co ten tajemniczy kniaź wysmaży w swojej głowie. Wreszcie te instrukcye przekroczył. Przystąpieniem do husyckiego obrządku zjednał sobie Czechów, to prawda, ale zerwał z Witoldem i królem tak dalece, że całe wojsko Witoldowe jest mu niechętne i tylko garstka Polaków wiernie przy nim stoi.
Dosyć!
On chce być panem, panem samowładnym, jakim jest Żyżka. Ten Żyżka straszny, ślepy, a przecież widzący wszystko, który jednem ski-
Strona:Wincenty Rapacki - Król Husytów.djvu/155
Ta strona została przepisana.
XVI.