Strona:Wincenty Rapacki - Król Husytów.djvu/21

Ta strona została przepisana.



II.

Od kilku dni pojawiła się na rynku krakowskim dziwna postać. Jest to młodzian lat dwudziestu paru, tęgi, barczysty, z ogorzałem licem, na którem czytasz siłę i energiję, a w zaciśniętych ustach stanowczość.
Te znamiona dziwią w młodzieńcu, któremu dopiero jasny puszek pokazuje się na brodzie. Oczy niebieskie patrzą ciekawie i badawczo. Ubiór na nim pański, ale jakiś już wyszły z mody i zniszczony — pas tylko bogaty błyszczy na biodrach. Krokiem pewnym, majestatycznym prawie przechodzi wolno rynek, za nim dwóch dworzan nieodstępnych.
Ten młody pan ma wiele czasu, przystaje przed każdym prawie sklepem i warsztatem, przypatruje się wszystkiemu, ale nic nie kupi. I tak obszedłszy rynek, wraca Grodzką ulicą na zamek.
Jakkolwiek od wstąpienia na tron Jagiełły przeciągały przez miasto ciekawe nieraz figury