madzonym mieszczanom i ziemianom w gospodzie całą historyę Husa i Hieronima z Pragi, a gdy przyszedł do miejsca, gdzie Hus wyrzuca przeniewierczemu cesarzowi, że pomimo przysięgi wydał go na stos i złamał cesarskie słowo, oburzenie nie miało granic.
— I taki chce być królem naszym! Czybyście przyjęli takiego króla?
— A jakżeby on nam dotrzymał, co przyrzekał? Taki nie wart być królem.
— Więc chcemy mieć Waszego króla naszym królem. Przyszliśmy go prosić, aby rządził nad nami i przeniewierczego Zygmunta Luxemburczyka wygnał do Niemców.
— Król chrześciański nie może być królem heretyków — ozwał się księżyna, który wraz z innymi wcisnął się do izby, bo już od paru dni słuch poszedł, że Czechowie szeroko się rozgadują o sobie.
— I myśmy chrześcijanie prawi i słudzy Jezusa Chrystusa — odrzekli chórem Czesi.
— A wiecież, czego my chcemy w kościele? — ozwał się pan z Waldsztejnu. — Oto wolności kazania. Chcemy przyjmować sakrament pod dwoma postaciami. Chcemy, żeby księża nie posiadali żadnych dóbr doczesnych i żądamy aby grzechy śmiertelne były karane publicznie przez urzędy. Oto są nasze pakta.
Gdzież tu widzicie herezye?
Strona:Wincenty Rapacki - Król Husytów.djvu/74
Ta strona została przepisana.