cowanie; i im dalej posuwamy się w odczytywaniu „Poematu o Haszyszu“, tem jawniejszem się staje, jakiej zasadniczej zmianie — jakiej ewolucji uległ stosunek autora do sprawy używania tego środka podniecającego. Od dawnej, że tak powiemy, łaskawej tolerancji przeszedł on tu do bezwzględnego potępienia tego nałogu. Z całą bezlitosną surowością dysektora duszy ludzkiej, z nieubłaganą wnikliwością inkwizytora ukazuje on nam najtajniejsze zakątki jaźni ludzkiej, będącej pod władzą tego środka zatruwającego ciało i duszę — odsłania bezlitośnie całą istotną małość i poziomą ohydę złud, wywoływanych przez ten szatański, zdaniem jego, środek pozornych podniesień i jasności — całą ich duchową nieestetyczność i szkaradę; jest to po mistrzowsku, przecudnie kutym językiem napisany potężny akt oskarżenia, przechodzący niekiedy w ton beznadziejnego mistycyzmu potępienia wiecznego — jakby ponure echo Dies irae. — Studjum to, które z przedziwną jasnością wykazuje, że żaden środek pobudzający nie jest w stanie zrodzić genjalności w tym, kto jej nie posiada w stanie normalnym, odkrywa nam jednak źródła specyficznego tonu — owego werniksu czy polewy transcendentalno-mistycznej, oblekającej niektóre poezje Baudelaire'a.
Wobec założenia naszego wydawnictwa oczywistem jest, że ten wspaniały „Poemat o Haszy-
Strona:Wino i haszysz. (Sztuczne raje). Analekta z pism poety.djvu/004
Ta strona została uwierzytelniona.