Strona:Wino i haszysz. (Sztuczne raje). Analekta z pism poety.djvu/069

Ta strona została uwierzytelniona.
był to efekt pejzaży, zdobiących ściany, a odbijających się w zwierciadłach. Podnosząc oczy, spostrzegłam zachodzące słońce, podobne do zastygającego roztopionego metalu. Było to złoto sufitu; jednak owe altanowe żerdzie, czy pręty wywoływały wrażenie, że znajduję się wewnątrz klatki, lub domu, otwartego na wszystkie strony w przestrzeń, i że oddzielają mię od wszystkich tych cudów jedynie kraty wspaniałego mego więzienia. Zrazu śmiałam się ze swego złudzenia; lecz im więcej wpatrywałam się, tem bardziej potężniał urok — nabierał życia, przejrzystości i despotycznej realności. Od tej chwili poczucie, że jestem zamknięta, zaczęło panować nad moim umysłem, nie szkodząc jednak zbytnio różnorodnej rozkoszy, sprawianej przez roztaczające się dokoła i nademną widoki. Zdawało mi się, jakobym była zamknięta na długo — może na tysiące lat — w tej wspaniałej klatce — śród tych bajkowych pejzaży — śród tych cudownych horyzontów. Marzyła mi się Królewna śpiąca — pokuta. której należało dokonać — przyszłe wybawienie. — Ponad głową moją unosiły się barwne podzwrotnikowe ptaki, a że jednocześnie do uszu dolatywało zdaleka pobrzękiwanie dzwonków, uwieszonych u szyi koni, biegnących po wielkiej drodze, więc dwa zmysły zlewały wrażenia w jeden obraz: zaczęłam przypisywać ptakom ten tajemniczy śpiew mosiądzu, i zdało mi się, że śpiewa-