ły poemat przenika do naszego mózgu jak obdarzony życiem słownik.
Nie należy sobie wystawiać, że wszystkie te zjawiska objawiają się duszy naszej przemieszane, z krzykliwym akcentem rzeczywistości i nieładem życia zewnętrznego. Oko wewnętrzne przeistacza wszystko, nadając wszystkiemu dopełnienie piękna — to czego mu brak, aby się stało istotnie godnem podobania się. Do tego samego stadjum istotnie rozkosznego i zmysłowego należy odnieść rozmiłowanie w wodach lśniących — bieżących, czy spokojnych — rozmiłowanie, wzmagające się przedziwnie przy upojeniu mózgowem u niektórych artystów. Zwierciadła dają impuls temu śnieniu, podobnemu do pragnienia duchowego, zlewającego się z pragnieniem fizycznem, które, jak już wspominałem, wywołuje suchość w gardle. Wody bieżące, mieniąca się gra wód,— harmonijne kaskady, niebieskie ogromy morza — toczą się, śpiewają, drzemią — z czarem nieopisanym[1]. Woda ukazuje swą piękność jak istna czarodziejka — i, chociaż nie bardzo wierzę, aby haszysz był w stanie wywołać szał furjacki, nie śmiałbym jednak twierdzić, by w upojeniu haszyszowem widok lśniącej wodnej przepaści nie przedstawiał niebezpieczeństwa dla umysłu rozmiłowanego w przestrzeni i połyskującej jasno-
- ↑ Porównaj wiersz „Sen paryski”