Ta strona została uwierzytelniona.
Poprzez katarakt ciężkie wody —
Fałdziste z kryształu zasłony —
Skrzyły się przez te żywe lody
Djamentowe srebrnych ścian szrony.
Drzemiące stawy ocieniały
Nie wierzby, ale kolumnady —
W źwierciadle wód się przeglądały,
Kołem obsiadłszy je, najady.
Płyty różowe i zielone,
Tworzące sinych wód wybrzeże,
Na mil tysiące rozciągnione —
Płynęły w świata gdzieś rubieże;
Kamienie żywe i iskrzące,
Wód tafle — magiczne, wyśnione —
Zwierciadła, stropów sięgające,
Tem, co odbijały — olśnione.
Majestatyczny i milczący
Ganges na skraju firmamentu
Wylewał z urn swój skarb ciekący —
W otchłań przez stromy stok z djamentu.
Pan środków, żywiołów, przestrzeni,
Nie wiążąc niczem swej swobody —
Pod tunelem z drogich kamieni
Puściłem oceanu wody;