wróć do mnie Sumatry — aromat, który jest jakby duszą pomieszkania.
Mówię ci, kraj mlekiem i miodem płynący, gdzie wszystko bogate, czyste i połyskliwe — jak piękne sumienie, jak lśniąca baterja naczyń kuchennych, jak świetna izba złotnicza, jak migotliwa wystawa klejnotów! Skarby świata napływają tam jak do domu pracowitego człowieka, który dobrze się zasłużył światu całemu. Kraj osobliwy, wyższy nad inne — tak jak Sztuka przewyższa Naturę, bo uszlachetniona marzeniem — poprawiona, upiększona, przetopiona.
Niech szukają — niechaj szukają — niech odsuwają bez końca granice swego szczęścia niespokojne duchy — jakowiś alchemicy ogrodnictwa! Niech wyznaczają nagrody po sześćdziesiąt i po sto tysięcy florenów tym, którzy urzeczywistnią ich niepohamowane żądania! — Ja znalazłem mego czarnego tulipana, moją dalię niebieską!
Kwiecie niezrównany, odnaleziony tulipanie, daljo alegoryczna, to tam — nieprawdaż — do tego cudnego kraju — cichego i rozmarzonego — należałoby iść — żyć w nim i kwitnąć? Tam miałabyś obramienie ze swej analogji, tam mogłabyś się przeglądać — że użyję mowy mistycznej — we własnym odpowiedniku.
Marzeń! — i jeszcze marzeń! Im dusza ambitniejsza i wykwintniejsza, tem dalej odsuwają ją
Strona:Wino i haszysz. (Sztuczne raje). Analekta z pism poety.djvu/108
Ta strona została uwierzytelniona.