Strona:Wino i haszysz. (Sztuczne raje). Analekta z pism poety.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.
KLEJNOTY.

Nagą była najdroższa. — Mej żądzy powolna,
Zachowała klejnotów jeno błyskawice,
Wiedząc, jak barw muzyka upoić mię zdolna,
Przypominając dumne Maurów niewolnice.

Gdy w tańcu pobrzęk ciśnie — szyderczy, stalowy –
Ten tłum, połyskujący od blach i kamieni —
Coś mię porywa! Nurt krwi w serce bije nowy,
Kiedy dżwięk ze światłością się brata i mieni.

Iskrząc się więc leżała, rozświetlając łoże,
I ze stosu poduszek uśmiechem wabiła
Miłość moją głęboką, pieściwą jak morze —
Co je wybrzeża ciągnie tajemnicza siła.

Wzrok jak w poskromionego utkwiwszy tygrysa,
Rozmarzona, leniwe odmieniła pozy —
A pełność róży, zlana z świeżością irysa,
Nowym czarem zdobiły te metamorfozy;

Jej ramiona, jej nogi — biodra w upojeniu
Własnej chwały — i fala łabędziego łona —
Płynęły przed oczami, jak w jasnowidzeniu;
I jej żywot, i piersi — mej winnicy grona —