Strona:Wisłą do morza.djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.

Lewy brzeg Wisły jest tu wysoki, skalisty, stromy. W szczelinach skał rośnie tam rzadka roślina — „parolist wschodni”, sprowadzony przez Jezuitów z Hiszpanii dla umocnienia piasków nadwiślańskich. Istniały też tam niegdyś winnice, rozrzucone po południowo-wschodnich zboczach skał. Lewy brzeg przedstawia sobą nizinę, gdzie szumią i sączą żywiczne opary bory sosnowe. W miękkiej ziemi Wisła żłobi sobie nowe koryto, a ustępując od dawnego brzegu tworzy „wiśliska” — jeziora, zalewy i bagna, gdzie rozpanoszyły się olszyny i łozy, opływa liczne wyspy, zarośnięte topolami, dębiną i gąszczem wiklinowym.
Ostatnim karpackim, prawym dopływem górnego biegu Wisły jest San zbiegający z Beskidu, z okolic przełęczy Dukielskiej. Wnosi on do koryta „polskiej rzeki” ogromny, obfity potok wody i wraz z Dunajcem staje się nieraz przyczyną potężnych i groźnych powodzi wiślanych. Od ujścia Sanu zaczyna się już średni bieg Wisły, która przeciska się pomiędzy wyżyną Małopolską i Lubelską do Dęblina. Na tym jej odcinku, koło ujścia Chodla zbocza wyżyny lubelskiej spiętrzają się nad brzegami Wisły, tworząc stromą, wysoką ścianę, pociętą jarami, zarośniętymi bujną roślinnością. Kazimierz, otoczony górami, rozłożył się na nich ze swym zamkiem na jednym ze szczytów. Niegdyś był to ważny port rzeczny, a górująca nad Wisłą strażnica na jednej z gór służyła znakiem orientacyjnym dla żeglarzy. Kwitnął tu handel zbożem, o czym świadczą stare spichrze, teraz puste, gdyż Wisła odbiegła od nich, odgrodziwszy się piaszczystą równiną, a potem kolej odciągnęła od Kazimierza cały handel zbożem. Miasto zubożało i zostało opuszczone przez bogatych i przedsiębiorczych mieszczan. Pozostały ich stare siedziby, zachwycające ciągle tu przybywających malarzy urokiem polskiego budownictwa.
W pobliżu można oglądać stare zamki w Janowcu, Solcu, ulubionym przez Stefana Żeromskiego Nałęczowie z zakładem wypoczynkowo-leczniczym i wreszcie Puławy. Ta dawna siedziba Czartoryskich, swoją wytwornością, kulturą i wspaniałością słynęły w całej Europie za czasów Stanisława Augusta. Cudzoziemscy dyplomaci, poeci i przygodni podróżnicy zachwycali się okazałym i wykwintnym pałacem, bogatą biblioteką i artystycznie przez holenderskich ogrodników utrzymanym parkiem ze „świątynią Sybilli”, w której gromadzono cenne pamiątki rodowe. Powstanie listopadowe oddało tę siedzibę magnacką w ręce dzikich zaborców Moskali. Rzeczypospolita Polska dźwignęła ją z upadku i umieściła w jej gmachach Akademię Rolniczą i zakłady doświadczalne.

Stefan Żeromski pisze w „Róży”:

„Pagórkowane pola w okolicy Puław. Płaskowzgórza, poprzerzynane we wszelkich kierunkach parowami, w których rosną drzewa liściaste: buki i dęby, lipy, klony i jawory. Zielone sosny tulą się w gęstwinie listowia. Zboża powlekły urodzajne glinki, jak oko zasięgnąć zdoła. Poświstny samogłos idzie polami, na których od suchego wiatru pławi się okwitłe żyto. Huczy zamierający wciąż pogwarek łanów pszenicy