Strona:Wisłą do morza.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

jeszcze zielonej, a już pozłotą muśniętej. Mak i bławat w zbożu nade drogą zapadłą, nad polnym, w glinie wiekami żłobionym, parobczańskim chodnikiem. Spróchniały krzyż we trzech jodłach na wzgórzu. Jałowce po uwrociach i pochyłych wygonach. W dali, niziną, wierzby po nad strugą leniwą”.


Wchłonąwszy pod Dęblinem wody Wieprzu, Wisła wstępuje na nizinę, rozbijając się na liczne odnogi i tworząc kępy, aż pod Mniszewem wzbogaca się Pilicą, powyżej zaś Góry Kalwarii, z lewej strony wpuszcza do swego zmiennego koryta Czarną i Jezierną, z prawej zaś — Świder, płynący pod Otwockiem, słynnym uzdrowiskiem dla chorych na gruźlicę. Wreszcie Wisła dobiega do Warszawy. Stolica Rzeczypospolitej rozparła się na grzbiecie i zboczach lewego, wysokiego brzegu, mostami związana z prawobrzeżną Pragą, leżącą na równinie

Srebrna Wisły wstęga,
Mazurskich piasków zagon płowy...
A tam, by jakaś stara księga,
By jakiś herbarz narodowy,
W którym spisane: ból i sława,
Oprawne w kamień: — to Warszawa!