podziw wzbudziły błyszczące kryształy i malachity.
Przyjrzawszy się zamkowi, wszedł Janek do wnętrza.
Wszystko tu było bardzo zwyczajne i skromne. Ciekawego tu nic nie było do widzenia, ale za to słuch rozkoszować się mógł do woli. Odzywała się tu muzyka tak piękna, że człowiek mógł życie całe tu przestać, wsłuchany w czarujące tony.
Szedł tak przez bardzo długi korytarz, aż ujrzał drzwi, do których z bojaźnią zapukał.
Odpowiedziano mu i wewnątrz: — Proszę! Otworzył drzwi i wszedł do środka. Pokój był duży, ale bardzo skromnie umeblowany.
W jednej ścianie było olbrzymie okno przez które wpadały słoneczne blaski. W ciemnym kącie siedziała staruszka, przed nią stał kołowrotek, na którym jednak nie przędła. W ręku trzymała małe nieopierzone prawie pisklątko i karmiła je troskliwie.
Strona:Woda Zdrowia.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.
— 8 —