nistrem na plecach stoi przed bramą miejską, którą znał dobrze i że wszystko tu było inne niż wtedy, gdy widział cudny ogród i pięknie grających maleńkich ludzi.
W tej chwili nadeszła matka niespokojna o chłopca, gdyż wszystkie dzieci powróciły dawno do domu, a jego doczekać się nie mogła.
Kiedy ujrzała go znowu zdrowym i wesołym, przytuliła do kochającego serca i powiedziała:
— Bogu niech będą dzięki, żeś wyzdrowiał mój Janku. Jakżesz jestem szczęśliwa!..
Janek szukał nie raz starej bramy i cudownego zamku z ogrodem, ala znaleźć nie mógł. Serce miał szlachetne i wdzięczne, przykro mu więc było, że nie podziękował dobrej pani za zdrowie.
A zdrowie to było wciąż kwitnące, siły powróciły mu znowu, wesołość malowała się na twarzy — był pociechą rodziców i tych, którzy go znali.
Strona:Woda Zdrowia.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.
KONIEC.
Druk. Sz. Sikora