Przed jednym z sąsiednich domków siedział sąsiad jego rodziców i palił fajkę.
Spostrzegł ustrojonego chłopca i postanowił zażartować z niego złośliwie.
Byłto człowiek zazdrosny i niedobry, i cała jego postać wskazywała na to, że serce ma nielitościwe.
Oczy, które są zawsze wyrazem duszy, krzywe miał, patrzące zezem, usta ściśnięte z zawiści, a na nich igrał zawsze uśmiech szyderczy.
I teraz, zobaczywszy chłopca, uśmiechnął się złośliwie i zawołał:
— Janku! a chodź no tu do mnie! Chcę ci coś ciekawego pokazać.
Janek podszedł do niego, a ten rzekł:
— Czy widzisz tam ślicznego maleńkiego pieska? Leży biedak w strumieniu i przejść na drugi brzeg nie jest w stanie.
Czy nie zechciałbyś mu dopomódz?
Spojrzał Janek na strumyk, a tam rzeczywiście leży maleńki biały piesek.
Była to psina dawno już nie żyjąca, jedna z tych, które topią zaraz po urodzeniu, gdyż na świat przyszła niepotrzebnie.
Strona:Woda Zdrowia.djvu/5
Ta strona została uwierzytelniona.
— 3 —