mój Boże! wpadłeś widocznie do strumyka! A co to takiego masz w ręku?
Opowiedział jej swe zmartwienie, wtedy odebrała mu matka pieseczka i kazała słudze zakopać pod drzewem, sama zaś zabrała się do Janka.
Chłopiec drżał cały z zimna, owinęła go więc, zdjąwszy mokre ubranie, w ciepłą chustkę i położyła do łóżka.
O złym sąsiedzie nie wspomniał Janek ani razu, sądził, że wiedzą o tem od niego samego.
Tymczasem chłopiec rozchorował się na dobre. Dostał zapalenia płuc, a gdy go z tego uleczono, był wciąż słaby i wątły.
Policzki niegdyś tak kwitnące, blade były i szczupłe, usta prawie białe, boleśnie miał zaciśnięte, nigdy uśmiech na nich nie postał, odkąd stracił swe zdrowie.
Matka martwiła się bardzo, patrząc na niknące w oczach dziecko, sprowadzała doktorów, ratowała, o ile to było w jej mocy, ale nic to nie pomagało.
Ponieważ siły tak stracił, że biegać
Strona:Woda Zdrowia.djvu/7
Ta strona została uwierzytelniona.
— 5 —