płyną, twarz cała czarna, w której błyszczą tylko złe i zawistne oczy.
Zapłakała biedna matka i pytać zaczęła, dlaczego się to stało,
— Poszłam — odpowiedziała Marysia — tak, jakeśmy się ułożyły, prząść przy studni. Zacięłam naumyślnie palec, żeby krwią szpulkę poplamić i nachyliłam się nad studnią, aby ją opłukać. Szpulka wpadła do wody, a ja wskoczyłam za nią, aby wyłowić.
Znalazłam się na prześlicznej łące, kwiatów białych było na niej tyle, że chodziło się po nich jak po puchu. Usiadłam na łące i usnąć chciałam, boś mnie, mamo, dziś o godzinę wcześniej zbudziła, niż zwykle... Ale myślisz, że mi dali usnąć?.. Gdzietam! Jakiś głos zdaleka budził mnie i wołał do siebie.
Myślałam, że mi dadzą złota i wrócę do was. Tymczasem to chleb w pie-
Strona:Wodna Pani i Złota Marysia (1928).djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.
— 22 —