kim położeniu, chuciom swoim cały się oddaje, a przedewszystkiem nieszczęsnéj wódce — bo cóż prócz tego mogłoby mieć powab dla niego.
W miastach germanizacja już zupełnie dopięła swego celu; dziś niema tam już Mazurów po polsku mówiących, prócz biednych rzemieślników i proletarjatu miejskiego. A ta germanizacja wykonała się w strasznie krótkim czasie za naszéj pamięci. Dobrze dziś jeszcze pamiętam, że 20 kilka lat temu nieomal w każdym domku rodzinnego mego miasta mówiono po polsku a byli to zamożni mieszczanie, właściciele domów i gruntów. Dzieci ich dziś jeszcze dobrze znają po większéj części język polski — ale służy im tylko jako środek porozumienia się z chłopami na targu i z robotnikami; w domu i w familji wyrugował go język niemiecki. Dziś potomkowie wstydzą się języka swych ojców, a nie dziw temu, kiedy w szkołach im tylko w niemieckim języku wykładają i o ojczyźnie niemieckiéj prawią; kiedy z pogardą o języku ludowym wspominają, kiedy nawet w książkach szkólnych, dziś jeszcze w ręku dzieci będących, natrafiają się miejsca jak następujące, które wyjmuję z tak nazwanego „Kleiner Heinel“ [1], z którego sam się uczyłem historji pruskiéj:
„Azatém jest to rzecz z prawdą się niezgadzająca i niedorzeczna, iż ziemiom sudawskiéj i gołędzkiéj nadają nazwisko Mazurów. Nigdy nie należały te ziemie do Mazowsza a że dziś jeszcze, niestety! język polski
- ↑ Gedrängte Uebersicht der vaterländischen Geschichte von Dr. Edward Heinel, Prediger in Keenigsberg.