Strona:Wojciech Kętrzyński - O Mazurach.djvu/34

Ta strona została przepisana.

siątkach tego wieku, przytaczam następujący fakt ciekawy: Kilka lat temu, będąc w Kaszubach, znalazłem album w pierwszéj połowie tego wieku założone, w którém niemal sami Polacy i Polki nazwiska swoje i wierszyki pozapisywali. Znaleść tam było można Szyllera i Getego i innych sławnych Niemców, ale wyjątków z polskich poetów napróżnobyś szukał. Były wprawdzie tu i owdzie napisy polskie, ale znikły zupełnie w téj powodzi niemczyzny i ukryły się, jak gdyby się wstydziły w obec ucywilizowanego swego towarzystwa. Kilka miesięcy późniéj byłem na Mazurach, gdziem znajomych swoich na wsi mieszkających odwiedził. Tutaj pokazano mi raz album familijne, które gospodarz domu sam w młodości swojéj założył. Przejrzałem ciekawy ten zbiór nazwisk, nauk i wierszy i z zadziwieniem spostrzegłem, że większa część stron tego albumu zapisaną była polszczyzną nawet dobrą, a jednak byli to sami Niemcy, którzy się tu powpisywali, bo nie pamiętam, żebym znalazł tam polskie jakieś nazwisko. Takie to były wtenczas stosunki na Mazurach, kiedy jeszcze nie zaczęto germanizować[1]. I dziś jeszcze trafi się znaleść sędziwych Niemców obywateli, którzy po polsku lepiéj mówią, niż po niemiecku, a niejeden gorliwy Niemiec akademik mi się przyznał, że babka lub dziad jego nie-

  1. Tak samo było, jak się zdaje, już w XVII wieku; pokazuje to się ztąd, że n. p. Fryderyk Wilhelm Wielki, elektor brandeburski, Hoverbekowi, znanemu i w naszéj historji z sprawy jego z Kalksteinem, wystawił dokumenta nadające mu dobra Eichmedien w Prusach Wschodnich i inne przywileje — po łacinie i po polsku, a nie po niemiecku. Ob. Altpr. Monatschrift t. VI, zesz. 3, str. 228.