Strona:Wojciech Kętrzyński - O Mazurach.djvu/48

Ta strona została przepisana.

 
A Ty mojo musis być
Welo moje ucynić.

,A wy matulku, piecce kołace,
Niech sie ten ultaj więcéj niekołace.
Juz ci jego muse być,
Wolo jego ucynić.




7.

  
Koniki zärżäjo w budzinskiéj olsynie
Który ma być moim nigdy ten niezginie.

Koniki zaajo, wolicek zarycał
akała dziewcyna, bo jéj taki zwycaj.

Budzińskie chłopaki to so bałamuty,
Siedem pannów kocha jeno za minuty.

Kole jednéj siada, na drugo spogląda,
Trzeciej s!e umizga, cwartéj jesce ząda.

Piąto o d uściska, sóśto pocałuje,
Siodméj sie przysięga i wziąć obiecuje;

„O ma najmilejsa pójdźze Ty tu do mnie,
Nie będzies Ty miała zadnéj kzywdy u mnie.

Ja w piecku zapale, izdebkie zamiote,
Włosecki rozcese i klejczyk[1] obłoke.“




  1. Suknia.