Strona:Wojciech Kętrzyński - O Mazurach.djvu/75

Ta strona została przepisana.

Na koniku bronnym
Na siodełku cerwonym.
Konicek wyskakuje,
Siodełko sobie psuje.
Kole tego siodełka
Jedwabne snurki.
Nie załujcie pani
Waséj córki.
Moja pani, mój panie
Latoś była letka zima,
Kurek po dworze chodził,
Kokoski wodził;
Gdzie chciały, posły;
Ony wam jajka niosły;
Naniosły wam w wąklice[1], donice,
Az je jerzełkami mierzacie,
A w komorze na palicy
W zachowaniu macie.
Moja pani, mój panie
Uprasam, abyście wstali
A na nas kazdego
Po dwa pary odrachowali.
Powiem wam, jile nas tu chodzi.
Chodzi nas seściu
A kazdy śpiewał i sprostał,
Aby co dostał.
Uprasam o pół flady, kołace
Bom trafili do was do bogaca,

  1. Garnek stłuczony.