Strona:Wojciech Kętrzyński - O Mazurach.djvu/94

Ta strona została przepisana.

A jak ku wsi przyjezdzajo,
Tam sie oba namawiajo:
Bracie, tyś tu jesce niebył,
Okaz sie tylko surowym.

Do mnie będo pięknie gadać,
Ja na ciebie będę składać:
Nie moge dla tego pana
Skucya[1] musi być dana.

Dobry dzień wam, panie wójcie
Cechy ślijcie a nie stójcie.
„Patrzze ono do ulicy,
Jado we dwu od justycy.

Ty tam nie patrzaj do kata,
Pilniejse my od landrata:
Za cyns nie mozem folgować
Pójdźmyz zaraz opisować.“

Nie bądź waść taki surowy,
Jako pan landszeb borowy,
Pierwsy raz jescie w naséj wsi,
Musi waść bydź troche lepsy.

Mein Schulz, geschwind auf Tisch Butter
A dla konia dobry futter.
Mamy listy drukowane
Od komory nam wydane.


  1. Exekucja.