Wyrwały mu się słowa: „Piękna dziewczyna, księżniczko!“ „Tak“, odpowiedziała, „ma już nawet narzeczonego“. „Kogo?“ zapytał król, „p. Huehnerbein“, odpowiedziała, „ale to związek prawdziwej miłości, bo oboje nic nie mają“.
„Niech się pobiorą, podaruję im dobra“, odrzekł król. Wysłano natychmiast sztafetę do Huehnerbeina z zawezwaniem, by na ręce księżniczki przysłał prośbę do króla i prosił o majątek. Huehnerbein wybrał sobie majątek klasztoru Obra, wartości 200 000 talarów. I otrzymał go. Tak obchodzono się z majątkami świeckimi i duchownymi zabranymi Polakom. Taki osobnik, jak v. Triebenfeld, który jako lokaj oszukiwał swych panów polskich, a później został uszlachcony i piastował wysokie godności państwowe, otrzymał 8 majątków za cenę 51,000 talarów, które w 1797 roku oceniono na 700,000 talarów. Triebenfeld sprzedał te majątki natychmiast za 400,000 talarów (Słuchajcie! — u Polaków) księciu Jerzemu Hessen-Darmsztadt a ten je sprzedał dalej za 750,000 talarów. (Słuchajcie! — u Polaków.)
Tak wyglądała ojcowska opieka Prus. Czy sądzicie, że my te zbrodnie zapomnimy? Nasze podręczniki historyczne nie wymażą z naszej pamięci tych zbrodni.
Obecny rząd królewski uważał za swój obowiązek kazać badać, kto pierwszy u nas rozpoczął bojkot. Podczas drugiego czytania etatu minister dowodził nam tu, że Polacy pierwsi rozpoczęli bojkot i przytaczał jako dowód głos jakiegoś pisma polskiego z 1840 r. czy 1850 r. Ale bojkotowanie Polaków przez rząd pruski jest daleko starsze. Rozpoczęło się z zagarnięciem ziem polskich przez Prusy. Istnieje rozkaz ówczesnego ministra Hoyma z 1796 r., który zabrania Polakom kupować i dzierżawić dóbr przez państwo skonfiskowanych. (Słuchajcie! — u Polaków.)
To pierwszy dokument urzędowego bojkotu (Słuchajcie! — u Polaków.)
Strona:Wojciech Korfanty - Dobrodziejstwa pruskie w oświetleniu historycznem.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.