Strona:Wojciech Korfanty - Kościół a polityka.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

stałości i nietrwałości chwili, która przemija i ciągle staje się przeszłością. Dlatego to kościół nie może się wiązać na stałe z żadną formą rządu, nawet gdyby mu z nią chwilowo było dobrze, ani też sprzeciwiać się zasadniczo żadnej formie rządów dlatego, że jest mu pod niemi niedobrze.
Kościół jest cierpliwy, jak Pan Bóg, którego zastępuje tu na ziemi. Czeka on na godzinę sprawiedliwości, chociażby miała ona wybić nawet dopiero pod koniec świata. Tymczasem godzi się z ustrojami społecznemi i z urządzeniami, które sobie ludzie nadają, z żadnem z nich się nie wiążąc.
Dzieje kościoła najlepszemi są tego świadkami.
Kościół urodził się niejako na łonie Izraela i zdawało się przez pewien czas, że zwiąże się nierozerwalnie z losami narodu, który Pan Bóg sobie wybrał dla przygotowania dróg swoich. Lecz Pan Bóg na to nie zezwolił. Pod wpływem św. Pawła, natchnionego przez Ducha św., kościół odłącza się od narodu żydowskiego i śmiało idzie pomiędzy wszystkie narody, zaznaczając zaraz w w swych początkach, że chrześcijaństwo jest łaską całej ludzkości, której nikt dla siebie wyłącznie zagarnąć nie może. Napotyka potem kościół na swej drodze Cesarstwo Rzymskie, które go prześladuje i usiłuje utopić w krwi jego wyznawców. Mimo to kościół nie przestaje nauczać, że jego dzieci winny posłuszeństwo wszystkim prawom prześladującego go państwa, o ile nie są one przeciwne przykazaniom Boskim... i ten stan rzeczy trwa aż do chwili, gdy Cesarstwo Rzymskie przestało więzić dzieci kościoła w podziemiach, palić je na stosach i rzucać na żer dzikim zwierzętom. Kościół staje się najsilniejszą podporą tego państwa, które go tak okrutnie prześladowało. Nie odmawia mu swojej pomocy, ale nie łączy swych losów z jego losami. A gdy