Imperium Rzymskie, wyczerpane i zwiędłe z starości, pada w gruzy pod naciskiem barbarzyńców północnych, kościół nie potrzebuje swych losów odłączać od losu państwa, aby zbliżyć się do nowych ludzi, którzy są niejako piastunami i twórcami przyszłości.
Kościół patrzy na ten chaotyczny ustrój społeczny, który wznosi się na gruzach Państwa Rzymskiego, aż wreszcie przy jego pomocy powstaje Święte Imperium Rzymskie pod wodzą cesarzy niemieckich, przedstawiające urzeczywistnienie, acz niedoskonałe, pewnych ideałów, lecz i wtedy kościół nie bierze z niem ślubu dozgonnego.
Widzimy potem, jak kościół przez wieki całe uznaje ideę monarchistyczną, która się rozwija z biegiem wieków, udoskonala, aż w wieku XVII dochodzi do zrealizowania pewnego ideału tego ustroju, obarczonego wielu brakami, ale niepozbawionego wielkości. Ale i w stosunku do systemu monarchistycznego kościół znów zachowuje swą niezależność.
A teraz, gdy nowe nastają prądy i zaczynają ogarniać całą ludzkość, gdy szerokie warstwy ludowe uzyskują wielki wpływ na kształtowanie swych losów, kościół uznaje z idei demokratycznych wszystko, co jest zdrowe i pożyteczne dla ludzkości. Nie jest przeciwny demokracji, aczkolwiek nie spełniła jeszcze obietnic, danych ludowi i jeszcze wysila się nad wynalezieniem takiej formy rządu, któraby była zbliżona do wymarzonego ideału. Kościół uznawać ją będzie przez wieki całe, tak jak uznawał kiedyś monarchję. A gdy demokracja kiedyś zdoła stworzyć idealny system rządów, kościół się z tego będzie cieszył bez zastrzeżeń, ale nie zwiąże się z nią na stałe. Jeśli zaś demokracja nie zdoła stworzyć tej idealnej formy rządów, a umysł ludzki nowych dróg i nowych form będzie poszu-
Strona:Wojciech Korfanty - Kościół a polityka.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.