stwu ustępstwa, jaknajdalej idące. Może utrzymywać z jakiemś państwem poprawne stosunki dyplomatyczne, nie pochwalając jednak bynajmniej całego jego ustawodawstwa i nie stawiając warunku poprzedniego usunięcia niezgodnego z zasadami jego ustawodawstwa. Może uważać, iż celem uchylenia większego zła mądrzej jest czekać, nie protestować na razie, nie domagać się usunięcia złych ustaw. Takie stanowisko jednak bynajmniej nie może być uważane jako uznawanie i aprobowanie złych ustaw. Kościół w tych sprawach posuwać może ustępstwa aż do granic ostatecznych. Kościół zawsze uprawiał politykę umiarkowania i ustępliwości pełną mądrości i przezorności. Z tego oportunizmu kościołowi nikt nie może robić zarzutu, bo sam on określa swe prawa i pożyteczność swych kroków.
Istnieje jednak granica, której kościół nigdy nie pozwoli przekroczyć. Jeśli władze świeckie naruszają objawioną Prawdę Boską, której kościół jest stróżem, jeśli atakują odwiecznie niezmienne Prawo Boskie i fundamenty kościoła, przez Chrystusa Pana położone, wtedy kościół mężnie i śmiało przeciwstawia się takim zakusom, może bezbronny wobec państwa, ale niewzruszony, gotowy do zniesienia wszelkich prześladowań, nieustępliwy ani na krok. A jeśli obrona tych praw istotnych, Prawdy Odwiecznej i sumienia oznacza uprawianie polityki, to kościół zawsze będzie siebie uważał za zaszczyt być oskarżanym o robienie takiej polityki, bo to jest jego obowiązkiem.
Dobrze jest, że na świecie istnieje czynnik, który ma prawo i obowiązek przypominania ludziom, że siła nie oznacza wszystkiego, dobrze jest, że istnieje czynnik, gotowy zawsze potępić pogwałcenie prawdy, prawa, sprawiedliwości i moralności.
Strona:Wojciech Korfanty - Kościół a polityka.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.