ceniany w swej wartości przez społeczeństwo polskie innych zaborów przemysł górnośląski, szukał zbliżenia do prasy tak na prowincji, jak przedewszystkiem w stolicy.
Na G. Śląsku przed 4 laty była taka sytuacja, że prasa polska zamierała. Nie przesadzę twierdząc, że gazety polskie najwyżej miały 17-18 000 czytelników, a prasa niemiecka tak krajowa, jak nadchodząca z zagranicy conajmniej 50 000. Ludność zarabiająca marnie, dziesiątki tysięcy bezrobotnych, dziesiątki tysięcy inwalidów zamierających z głodu, coraz więcej zniechęcali się do Polski i dla protestu przeciwko tym stosunkom przechodzili do obozu niemieckiego. Redaktorzy polskich pisemek, stojących na niesłychanie niskim poziomie, bez powodzenia zwalczali grożące państwu niebezpieczeństwo. Przeważnie młodzieńcy przybyli z innych dzielnic, pozbawieni znajomości zagadnień gospodarczych, kraju i ludzi, sądzili że codziennem podjudzaniem nacjonalistycznem i społecznem zwalczają grożące państwu niebezpieczeństwo, przez co tylko jeszcze sytuację pogarszali. Głównie bili we mnie przedstawiając moją pracę wybitnie państwową, jaką wysługiwanie się kapitalistom obcym.
W tej ciężkiej sytuacji założyłem „Polonię“ jako pismo poważne, które miało roztrząsać zagadnienia gospodarcze i ułatwiać ich zrozumienie szerokim masom, być wyrazem potrzeb Górnego Śląska, a równocześnie przeciwdziałać szkodliwemu szerzeniu nienawiści społecznej i nacjonalistycznej. Pismo stanęło na gruncie chrześcjańsko-społecznym i uwypukla wspólne interesy kapitału i pracy, albowiem nasze warsztaty pracy mogły by być uratowane i utrzymane tylko wspólnym wysiłkiem pracodawców i robotników, tylko ten wspólny wysiłek mógł dać pracę bezrobotnym i lepszy byt wynędzniałym masom robotniczym. Twierdzę, że „Polonia“ w znacznym stopniu cel ten osiągnęła. Jest dziś najpoważniejszem i największem pismem na Górnym Śląsku. Widocznie tendencje jej odpowiadają potrzebom ludności. Na założenie „Polonii“ poświęciłem wszystkie moje oszczędności, zaciągnąłem bardzo poważne kredyty i do dnia dzisiejszego nie wziąłem z niej ani grosza zysku, zużywając cały jej dochód na spłacanie długów inwestycyjnych.
Strona:Wojciech Korfanty - Odezwa do ludu śląskiego.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.