Nieco później nadarzyła się sposobność nabycia „Drukarni Polskiej“ i „Rzeczypospolitej“ w Warszawie, które były własnością p. Paderewskiego. Przemysł nasz, w myśl rad udzielanych przez wysokich dostojników, chciał nabyć pismo w Warszawie, aby opinję publiczną i rząd stale informować o znaczeniu Górnego Śląska dla Polski i jego potrzebach. Ponieważ Zw. Górn-Hutniczy, jako związek zarejestrowany nie może nabywać przedsiębiorstw zarobkujących, musiał ktoś kupić i „Drukarnię Polską“ i „Rzeczpospolitą“ na swoje nazwisko. W charakterze prezesa Rady Nadzorczej „Skarbofermu“ musiałem współpracować z tym związkiem i w tym charakterze, jako pełnomocnik związku, kupiłem kamienicę w śródmieściu Warszawy, „Drukarnię Polską“ i „Rzeczpospolitą“ na moje nazwisko. Udowodniłem książkami kupieckiemi i zeznaniami świadków, że osobiście nie miałem żadnych korzyści z roli pełnomocnika, nie brałem żadnego wynagrodzenia, a zato miałem bardzo wiele kłopotów i pracy z tym wszystkiem. Pod względem politycznym jedno i drugie pismo było i jest zupełnie niezależne od nikogo, na redaktorów nikt nacisku nie wywierał, a jedyną wskazówką było, by redagowali pisma w kierunku chrześcjańskim i umiarkowanym, wysuwając na pierwszy plan potrzeby Górnego Śląska. Jeśli dziś rząd większe okazuje zrozumienie dla potrzeb Górnego Ślaska, to zawdzięczać to należy w głównej mierze pracy „Polonii“ i „Rzeczypospolitej“. Oczywiście, że nie mogłem i nie byłem w stanie pokrywać z własnej kieszeni wszystkich wydatków na założenie i wydawanie tych pism. Musieli część kosztów ponosić ci, którzy przedewszystkiem mieli obowiązek, by opinję publiczną informować o Śląsku i jego potrzebach.
Ja się tej mojej pracy w interesie utrzymania przemysłu górnośląskiego nie wstydzę, przeciwnie, poczytuję ją sobie za zasługę, boć ratowałem przez to warsztaty pracy ludu naszego i walczyłem o to, by nasi sąsiedzi zachodni nie mogli powiedzieć, że sprawdziła się ich przepowiednia, że Polacy zmarnowali wielki przemysł górnośląski, który rzekomo oni stworzyli. Nie działałem ani jako poseł, ani jako publicysta, lecz jako człowiek zajmujący odpowiedzialne stanowisko w tym
Strona:Wojciech Korfanty - Odezwa do ludu śląskiego.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.