wanie mnie w oczach ludu. Albowiem wiedziano dokładnie, że właśnie z powodu Śląska i jego potrzeb staczałem namiętne walki z p. Władysławem Grabskim, który ich nie chciał zrozumieć, wojowałem z innymi rządami, wojowałem nawet, gdy sam byłem wicepremjerem, z ministrem Kucharskim, którego uważałem za jednego z największych szkodników Polski. Uczyniłem więc wszystko, co było w moich siłach, by położeniu ludu śląskiego ulżyć. Nie mam sobie do zarzucenia, że więcej nie osiągnęłem, bo jeden człowiek więcej osiągnąć nie mógł, a wszechmocnym jak mnie przedstawiają demagodzy nie byłem. W każdym razie ryzykowałem wszystko i mój dobrobyt i moje dochody z Skarbofermu, które byłbym mógł utrzymać, gdybym się stosował do każdego kursu politycznego, który w Polsce zapanował. Wolałem je stracić, niż odstąpić od sprawiedliwych żądań Śląska i obrony interesów państwa, które uważałem za słuszne.
Posunięto się nawet do tak nikczemnych oszczerstw, że nadużyłem funduszów plebiscytowych, aczkolwiek każdy pracownik plebiscytowy wie, że funduszami tymi w olbrzymim aparacie Komisarjatu Plebiscytowego zawiadywał osobny wydział gospodarczo-finansowy. Posunięto się do tego, że mnie publicznie posądzano o zamiar uśmiercenia ś. p. ks. Pośpiecha, aczkolwiek wiedziano, że jest to pospolitem oszczerstwem.
Proces przeciwko zbrodniarzom, wynajętym, w celu wykonania zamachu dynamitowego na „Polonię“ wykazał, że chciano wysadzić w powietrze mój dom mieszkalny, a więc uśmiercić moją rodzinę i mnie! Ze wszech stron mi donoszą, że czyha się na moje życie i niczego się tak nie pragnie, w pewnych kołach, jak mojej śmierci. Atoli mniejsza o mnie! Mam dziś blisko 54 lata życia za sobą, życia pełnego pracy dla Śląska i Polski, życia, którego się wstydzić nie potrzebuję, i nad którem żaden dziejopis nie przejdzie do porządku dziennego. Nie oszczędzano mnie w walce partyjnej, ale gorsza, że nie oszczędzano mej staruszki matki, którą zbeszczeszczono na łamach prasy sanacyjnej, nie oszczędzono mej żony, nie oszczędzano mych dzieci. Pfe! Pfe! wyrazem wstrętu i obrzydzenia na to odpowiadam. Uczucia te dziś nie są mi obce, ale
Strona:Wojciech Korfanty - Odezwa do ludu śląskiego.djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.