robić nie jest w stanie, lecz już wtedy, gdy wskutek choroby połowy swego dawniejszego zarobku zapracować nie może. To znaczy, że np. zdrowy robotnik zarabiający dziennie 3 marki, powinien w razie kalectwa pobierać rentę, nie gdy nie może zapracować na jedną markę, jak to jest dzisiaj, ale gdy 1 i pół nie zarobi.
Robotnik nadto powinien pobierać rentę ubezpieczeniową od wszystkich wypadków, a więc także od takich, które go i na drodze do i od pracy spotkać mogą. Gdy np. górnika, wracającego od pracy, oszołomionego hukiem i wyziewami, przejedzie kolej elektryczna lub wóz ciężarowy dlatego, że przy pracy ogłuchł i dzwonków lub nałowywań nie słyszy, wtedy on renty nie ma pobierać ponieważ nieszczęście stało się nie podczas samej pracy?
Wiele innych jeszcze żądań trzebaby tu wyliczyć, ale na to brak nam to dzisiaj miejsca.
Ale czemu w ten sposób prawo niepolepszono?
Jest wiele kas dla chorych, płacących swym członkom zapomogę tylko podczas pierwszych 13-tu tygodni. Z drugiej zaś strony według nowego prawa kalekom wypłacają rentę dopiero po 26-ciu tygodniach od wypadku. Cóż tedy ma robić robotnik, wypuszczony ze szpitala, od 13-go do 26 tygodnia? Chyba powietrzem żyć mu wypadnie.
A czemu brakowi temu nie zaradzono w parlamencie?
Jak centrum się zachowuje wobec żądań, stawianych przez związki robotnicze, pokażą następujące przykłady.
Gdy chodziło o ulepszenie ubezpieczenia od nieszczęśliwych wypadków, „Centralny Zarząd Związku chrześciańskich robotników w Niemczech“ wysłał pe-