tycyą w tej sprawie do parlamentu. Uznano bowiem, że potrzebne są większe wkładki pracodawców do kasy ubezpieczeniowej, dzisiejsze zaś prawo pozwala tylko na płacenie dobrowolnych naddatków. Wyżej wspomniany Związek żądał natomiast, by pracodawcy byli prawem zmuszeni do płacenia tych nadzwyczajnych wkładek. Dalej Związek żądał, aby pełna reszta dla kaleków wynosiła nie ⅔ zarobku jak obecnie, lecz ¾, to znaczy, że np. robotnik zarabiający w zdrowym stanie 100 marek miesięcznie, powinien w razie kalectwa otrzymać rentę 75 marek, a nie 66, jak dotąd jest.
I czemu te słuszne żądania nie stały się prawem?
Pamiętamy bardzo dobrze, gdy 27 kwietnia 1900 r. odczytano w parlamencie petycyą Bytomskiego Związku wzajemnej pomocy. Wiemy dobrze, o co wam bracia Górnoślązacy, w tej petycyi chodziło. Żądaliście wtedy zaprowadzenia 8-mio godzinnego dnia pracy i wielu innych słusznych praw robotnikowi polskiemu koniecznie potrzebnych.
I cóż się wtedy stało?
Poprzestaniemy na tych przykładach, chociaż moglibyśmy ich jeszcze bez liku przytoczyć, ale mamy nadzieję, że już te wszystkie o przyjaźni partyi centrowej dla ludu pracującego dostatecznie przekonać potrafiły.
Centrum oświadcza zawsze, że za wiele żądać nie można, bo rząd się nie zgodzi. To jest kłamstwem. Nie wierzcie im, oni tylko nie chcą bronić sprawy roboczego ludu polskiego, bo poróżniliby się z bogatymi niemcami, na których lud polski pracuje.
Gdy chodziło swego czasu o wprowadzenie prawa o ubezpieczeniu od nieszczęśliwych wypadków, wtedy