Strona:Wojciech Szukiewicz - O kremacji.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

pasach wątpliwej nieraz czystości przez niezdarnych i nieuważnych grabarzy.
A czyż nie miłą jest świadomość, że zamiast cuchnącej i gnijącej a zaraźliwej masy skazanej na stoczenie przez robactwo i bakterje gnilne, co przecie musi ciężko obrażać nasze uczucie estetyczne, nie dające się chyba oszukać tym, że nie widzimy, co się z trupem w ziemi dzieje, skoro wiemy, że dzieją się z nim rzeczy straszne, otrzymujemy garsteczkę czystego i białego popiołu, który zsypany do urenki, mogącej przecież posiadać najwytworniejsze i najbardziej artystyczne kształty, zostaje pomieszczony w pięknym kolumbarjum, lub w grobie cmentarnym, ale znajdującym się tylko nad ziemią i posiadającym wszelkie warunki po temu, aby być dziełem sztuki rzeźbiarskiej.
Pomijam już tutaj fakt zdarzający się bardzo często, że trumnę z nieboszczykiem opuszcza się do grobu pełnego wody, gruntowej czy deszczowej, gdzie zaczyna się obrzydliwy proces gnicia z wszystkiemi tegoż następstwami; pomijam fakt, że nim jeszcze zwłoki zostaną całkowicie przez ziemię pochłonięte potrzeba złożenia na tak zwany wieczny spoczynek nowego nieboszczyka powoduje wydobycie resztek ze starego grobu i bezceremonjalne ich wyrzucenie, że niejednokrotnie odbywa się rozkopywanie starych cmentarzysk przy kopaniu fundamentów pod domy albo przy zakładaniu kanałów, czy rur gazowych albo kabli elektrycznych, a wszystko to posiada niewątpliwie cechy rzeczy obrażających najelementarniejsze uczucia este-